sobota, 27 października 2012

Prolog


Lily Evans siedziała pochylona nad pergaminem w pokoju wspólnym Gryfonów. Zwykle nauka przychodziła jej z wielką łatwością, wręcz przyjemnością, jednak tego dnia coś nie pozwalało jej się skupić. Tym czymś, a raczej kimś, był James Potter… Arogancki, wkurzający, ale jakże pociągający James Potter. Siedział sobie, w tych swoich głupich okularkach, na kanapie razem z resztą Huncwotów. 

Dziewczyna co chwilę ukradkiem spoglądała w jego stronę. Patrzyła na jego rozczochrane kruczoczarne włosy, orzechowe oczy, wydatne kości policzkowe i silną szczękę. Dokładnie znała każdy szczegół jego irytująco pięknej twarzy. Podziwiała jego umięśnione ciało, wypracowane podczas licznych treningów quidditcha. Jego płaski brzuch i silne, szerokie ramiona, w których tak bardzo chciałaby się teraz znaleźć…

I pomyśleć, że jeszcze niedawno nie zwracała na to wszystko uwagi. Zaślepiona nienawiścią nie zauważała, że jego usta wręcz proszą się o pocałunek. Pocałunek, który tyle razy odrzucała… Nienawidziła siebie za to, że zawsze była zbyt dumna, by przyznać się jakim darzy go uczuciem.

Dziewczyna oparła głowę na dłoniach, zamknęła oczy i zaczęła przywoływać różne wspomnienia z sześciu ostatnich lat spędzonych w Hogwarcie...