W domu państwa Evans panowało niesamowite zamieszanie. Był
to dzień ślubu Petunii i wszystko musiało przebiegać idealnie, wedle wizji
panny młodej. Wesele miało odbyć się w ogrodzie, w specjalnie rozstawionym na
tę okazję, białym namiocie. Jego wnętrze było już pięknie udekorowane kwiatami,
stoły nakryte, a firma cateringowa i zespół czekały w pełnej gotowości na
przybycie gości. Lily przypadło w przygotowaniach wyjątkowo niewdzięczne
zadanie. Musiała ręcznie wyczyścić i wypolerować stare, srebrne sztućce, od
dawna przekazywane w ich rodzinie z pokolenia na pokolenie. Dziewczyna miała
wrażenie, że poza zwykłym zmywaniem, jeszcze nikt nigdy ich porządnie nie
czyścił. Wszystko było matowe, poczerniałe i dopiero po dużym wkładzie pracy
odzyskiwało swój dawny urok. Najtrudniej było jej doczyścić widelce – musiała dokładnie
i precyzyjnie zająć się każdym ząbkiem, żeby końcowy efekt zadawalał Petunię.
Spędziła nad tymi sztućcami ładnych kilka dni. Żałowała, że nie mogła po prostu
użyć magii, ale zdawała sobie sprawę z tego, że siostra rozszarpałaby ją na
strzępy, gdyby tylko wyjęła różdżkę. Denerwowało ją, że mimo pełnoletniości nie
mogła swobodnie posługiwać się magią poza szkołą. Mogła to robić jedynie w
swoim pokoju, za zamkniętymi drzwiami, bo inaczej Petunia wpadała w szał. Rodzice
dziewczyn mieli dość dramatów związanych ze ślubem starszej z sióstr i nie
chcieli więcej kłótni w domu, więc również trzymali stronę Petunii. Dla Lily była
to wyjątkowo okropna sytuacja i musiała się bardzo pilnować, żeby w końcu nie
wybuchnąć. Wiedziała, że w głębi duszy siostra najzwyczajniej zazdrościła
jej magicznych umiejętności, ale wieczne obrażanie jej osoby i wyzywanie od „dziwaków”
były bardzo krzywdzące.
- Lily jesteś już gotowa? Zaraz przyjdą pierwsi goście! –
zawołała z dołu mama dziewczyny.
- Już schodzę! – odkrzyknęła.
Założyła na stopy szpilki i przejrzała się w lustrze. Ubrana
była w uroczą sukienkę do kolan, w kolorze pudrowego różu , taką samą, jakie
miały inne druhny. Dotknęła swojego idealnego koka, upewniając się, że się
nie rozleci. Szybko nałożyła na usta pomadkę i zeszła na dół. Już ze schodów
słyszała dochodzące z salonu krzyki, więc tylko westchnęła i cicho wślizgnęła
się do pokoju.
- Mówiłam wyraźnie, że serwetki mają być ułożone w kształt ŁABĘDZI,
a nie jakichś wachlarzy! To przecież KATASTROFA! – wydzierała się Petunia. Ubrana
była w wielką, rozłożystą suknię ślubną, z dużą ilością falban. Lily przemknęło
przez myśl, że przez swoją długą szyję, jej siostra sama wyglądała trochę jak
łabędź.
- Nie można powierzyć tym partaczom najprostszej roboty! –
wspierał ją jej przyszły mąż, Vernon Dursley, stojący obok w swoim przyciasnym
fraku.
- Kochanie, spokojnie, przecież świat się od tego nie zawali…
- próbował uspokoić Petunię ojciec.
- Twój może nie, ale mój tak! To MÓJ dzień ślubu, wszystko
powinno być tak jak JA sobie to wymarzyłam, a marzyłam o serwetkach w kształcie
pięknych łabędzi, a nie beznadziejnych wachlarzy!
- Wiesz Petuniu, jeżeli tak bardzo ci na tym zależy, to Lily
mogłaby… - zaczęła mówić spokojnym głosem jej mama.
- O nie! ONA niech się trzyma od wszystkiego z daleka z tymi
swoimi dziwactwami! I tak zmusiliście mnie, żeby została moją druhną, jak coś
zepsuje, to będzie wasza wina! – krzyczała coraz bardziej czerwona Petunia.
Lily zacisnęła pięści i przygryzła wargę, żeby nie
powiedzieć czegoś, czego mogłaby później żałować. Jedynie chrząknęła głośno,
dając znać, że jest obecna w pokoju.
- Och, jesteś już – powiedziała wyraźnie zmieszana pani
Evans. – Chodź, pomożesz mi witać gości i kierować ich do namiotu, lada chwila
powinni się zacząć schodzić.
Lily bez słowa protestu ruszyła za matką. Przez następne pół
godziny stała przy furtce, ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy i
witała weselnych gości.
Sama ceremonia zaślubin przebiegła szybko i sprawnie. Nie
obeszło się oczywiście bez łez Petunii, która ze wzruszenia ledwo wyłkała swoje
„tak”. Następnie wszyscy goście zjedli uroczystą kolację i zaczęły się tańce. Lily kazano tańczyć z różnymi wujkami i kuzynami, ale po pierwszych kilku
piosenkach udało jej się od tego wymigać mówiąc, że bolą ją nogi i musi trochę
odpocząć. Usiadła przy stole i dyskretnie spojrzała na zegarek. Niestety, ta noc
zapowiadała się na wyjątkowo długą. Upiła łyk szampana z nadzieją, że alkohol
poprawi jej trochę humor.
- Widzisz tego przystojniaka w okularach? Ciekawe kto to… - usłyszała
rozmowę dwóch pozostałych druhen, siedzących razem z nią przy stoliku.
- Nie mam pojęcia, ale z miłą chęcią bym się za niego
zabrała, jest boski!
Lily z grymasem wykrzywiła twarz i dolała sobie więcej szampana. Słuchanie o
przystojniakach w okularach od razu przypomniało jej o Jamesie Potterze, a przecież
przez prawie całe wakacje udawało jej się o nim nie myśleć. Zwłaszcza o tym,
jak zobaczyła go obok siebie w zwierciadle Ain Eingarp… Na myśl o tym
dziewczyna szybko potrząsnęła głową i opróżniła kolejny kieliszek szampana.
- O mój Boże, on tu idzie! Widzisz ten jego cudowny uśmiech?
Zaraz się rozpłynę… Czy moje włosy dobrze wyglądają? – zaczęła się ekscytować
jedna z druhen. Lily tylko wywróciła oczami i po raz kolejny sięgnęła po
butelkę z szampanem.
- Widzę, że lubisz popić Evans, od tej strony cię nie znałem
– usłyszała głęboki, męski głos za swoimi plecami.
Nagle jej serce zaczęło bić jak szalone. Powoli się
odwróciła i ujrzała Jamesa Pottera, w całej swej okazałości. Druhny miały
rację, wyglądał niesamowicie przystojnie. Stał tuż obok niej w czarnych
jeansach, białej koszuli i…
- Czy tyy masz sssnicze na krawacie, Potterrr? – zapytała Lily.
Czuła, że język jej się lekko plącze. James zaśmiał się głośno.
- Przyszedłem niezaproszony na ślub twojej siostry, a ty tylko
pytasz się o mój krawat? Serio, nie poznaję cię Evans!
- Na brodę Merlina, masz rację! Co ty tu do cholery robisz? –
opamiętała się i jakby lekko otrzeźwiała Lily.
- Tańczę z tobą – odpowiedział chłopak wyciągając rękę w jej
stronę. Nie wiadomo czy to z nudy, czy z nadmiaru alkoholu, ale Lily bez
sprzeciwów podała mu rękę, ignorując motyle w brzuchu, kiedy poczuła jego dotyk
na swojej skórze, a chwilę później wirowali już razem na parkiecie.
- Nie powinno cię tu być – wymamrotała po dłuższej chwili.
- Nie wyglądasz, jakby ci to przeszkadzało. Poza tym przyznaj,
że do tej pory wcale nie bawiłaś się za dobrze. Obserwowałem cię przez chwilę i
mam wrażenie, że gdyby nie ja, wlałabyś w siebie zawartość wszystkich butelek z
szampanem i zasnęła gdzieś pod stołem – powiedział James, po czym zakręcił nią
i pewnie złapał w talii, powstrzymując ją tym samym od upadku. Musiała
przyznać, że był świetnym tancerzem (czy było coś, w czym byłby kiepski?).
Lily oblała się rumieńcem. Chciała coś odpyskować, ale nie
potrafiła, bo wiedziała, że chłopak ma rację. Przetańczyli jeszcze
kilka piosenek. Lily raz po raz zerkała na krawat swojego partnera i szeroko
się uśmiechała. Przypominał jej on o tym, że świat magii wciąż istnieje, a ona
już niedługo do niego powróci. Nagle poczuła pilną potrzebę podzielenia się
pewną wiadomością, którą przez całe wakacje zmuszona była utrzymywać w
tajemnicy.
- Zostałam Prefektem Naczelnym! – wyrzuciła z siebie
rozentuzjazmowana.
- Moje gratulacje! – odpowiedział chłopak unosząc ją lekko i
robiąc obrót. – Czy to znaczy, że będziesz przymykać oczy na nasze żarty?
- Wręcz przeciwnie Potter! – zaśmiała się dziewczyna, po
czym w dziecinny sposób wystawiła język.
Nagle Lily poczuła silne szarpnięcie za ramię, które
oderwało ją od Jamesa i spowodowało, że prawie się wywróciła.
- Kto to jest?! Na pewno nie ma go na mojej liście gości! –
wysyczała czerwona jak burak Petunia.
- Spokojnie Tuniu, to mój kolega ze szkoły, Po… ee… James – odpowiedziała
Lily rozcierając bolące ramię.
- Z TEJ szkoły? Ma stąd zaraz zniknąć! Nie chcę więcej dziwadeł na moim weselu,
wystarczysz mi ty!
- Kogo nazywasz dziwadłem, tego wielkiego pingwina z
nadwagą? Faktycznie, normalni ludzie tak nie wyglądają – powiedział James,
wskazując brodą na Vernona. Lily głośno wciągnęła powietrze.
- Jak śmiesz tak mówić o moim mężu! Wynoś się stąd,
NATYCHMIAST! – wykrzyczała Petunia. Oczy wszystkich gości skierowane były na
nią.
James już otwierał usta, żeby jej coś odpowiedzieć, ale Lily
kopnęła go mocno w kostkę i bezgłośnie powiedziała: „zamknij się”. Chłopak odwrócił się na pięcie i szybkim
krokiem zszedł z parkietu, kierując się w stronę wyjścia. Po chwili Lily
pobiegła za nim.
- Co to miało znaczyć?! Wiesz, jakie będę mieć przez ciebie
problemy?! – zaczęła krzyczeć, jak tylko wyszli z namiotu.
- Nie pozwolę nikomu ciebie obrażać! Nikomu, rozumiesz?! –
opowiedział James zatrzymując się i odwracając w jej stronę. W jego oczach
widać było złość.
- Ale to moja siostra! Czasem bywa denerwujące, ale to jej
dzień ślubu! Mimo wszystko ją kocham i nie chcę psuć jej tego wyjątkowego
czasu! Całe wakacje powstrzymywałam się od jakichkolwiek komentarzy, ale nagle
zjawiłeś się ty i jak zwykle wszystko zepsułeś!
- Przepraszam, ale po prostu nie mogłem znieść tego, że
nazywa cię dziwadłem. Niech sobie obraża mnie do woli, ale nikt nie ma prawa
mówić źle o tobie, a już zwłaszcza twoja własna siostra.
- Ale rodzinie się wiele wybacza! Przecież wiem, że ona też
mnie kocha, tylko ma do mnie wielki żal, więc nie chce się do tego przyznać! Ale
ty tego nie zrozumiesz, w końcu jesteś rozpieszczonym jedynakiem…
- Mam Syriusza, mieszka ze mną i jest dla mnie jak brat. Ale
przysięgam, że jakby tylko powiedział o tobie coś złego, to…
- Potter, przestań – przerwała mu Lily. – Myślę, że
powinieneś już iść.
Chłopak przyglądał jej się chwilę. Dziewczyna była na niego bardzo zdenerwowana. Spuścił wzrok i
ruszył w stronę ulicy. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Zrezygnowany
wyciągnął przed siebie różdżkę. Po chwili przyjechał Błękitny Rycerz. James
jeszcze raz spojrzał na stojącą z założonymi rękami Lily, wyglądającą wyjątkowo
pięknie w sukience druhny, po czym wsiadł do pojazdu.
______________________________________________
Na początku chciałam bardzo, bardzo, BARDZO PRZEPROSIĆ za moją długą nieobecność. Nie będę się z niej tłumaczyć, bo to chyba nie ma sensu. Powróciłam z nowym rozdziałem i od teraz będę się starała pisać bardziej regularnie :) Mam nadzieję, że mój blog będzie miał jeszcze jakichś czytelników... :)
______________________________________________
Na początku chciałam bardzo, bardzo, BARDZO PRZEPROSIĆ za moją długą nieobecność. Nie będę się z niej tłumaczyć, bo to chyba nie ma sensu. Powróciłam z nowym rozdziałem i od teraz będę się starała pisać bardziej regularnie :) Mam nadzieję, że mój blog będzie miał jeszcze jakichś czytelników... :)
No myślałam, że się nie doczekam!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, chociaż mógłby być trochę dłuższy! (: Mam nadzieję, że na następnym rozdział nie każesz mi tak długo czekać! :) Weny życzę :D
Dziękuję i przepraszam, że musiałaś tyle czekać :) Następny rozdział postaram się dodać w ciągu 2-3 tygodni :)
UsuńOMG kocham cie :D jesteś jedną z niewielu osób które umieją w czymś tak zwyczajnym umieścić te niezwykłe napięcie niedzy nimi. Bardzo mi się podobał pomysł z włamem i ta rozmowa światna. Widać że on coś do niej czuje i to jest piękne :D
OdpowiedzUsuńKocham cie i pisz jak najszybciej
( zakochani-huncwoci.blogspot.com )
Dziękuję bardzo :)
UsuńJames jest taki uroczy i nieporadny w tej swojej miłości do Lily, uwielbiam o nim pisać :D
Dokładnie ale przy tym zachowuje się jak prawdziwy mężczyzna, nie da nikomu obrażać swojej ,,dziewczyny,,. Naprawdę świetnie opisujesz ich historię można się zaczytać a potem chce się jeszcze i jeszcze. Uzależniasz :D Szczerze mam nadzieje że kiedy na swoim blogu dojdę do nich to będę potrafiła opisać to tak pięknie chociaż wątpię :D
UsuńPozdrawiam i życzę weny.
A i zapraszam do siebie http://zakochani-huncwoci.blogspot.com/ a i jesteś w mojej zakładce ,,Dział Ksiąg Zakazanych,,
♥
UsuńTo było S-U-P-E-R!
OdpowiedzUsuńBłagam, napisz szybko następną notkę, nie mogę się doczekać!
Weny,Lilka.
Dziękuję, trochę weny na pewno mi się przyda :)
UsuńWitam, chciałabym pogratulować Ci tak wspaniałego opowiadania, a także zapytać się czy mogłabyś poinformować mnie o Rozdziale 8 na moim blogu (http://be-with-me-forever-and-remember.blogspot.com/). Jeśli tak, to bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na Twoją informację i wiele weny życzę! :*
Pozdrawiam.
Dziękuję i oczywiście Cię powiadomię o nowym rozdziale:)
UsuńPetunia jest okropna, ale ona, jak widać, zawsze taka była. James mnie zaskoczył, nie sądziłam, że obrazi Vernona, ale ładnie z jego strony, że chciał obronić Lily, która lubi sobie popijać. ;) Motyw z lustrem, który wystąpił w poprzednich rozdziałach bardzo mi się podoba. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy! [corka-glizdogona]
OdpowiedzUsuńPetunia to moim zdaniem bardzo złożona postać. Zazdrości Lily, że jest czarownicą, ale nie chce się do tego przyznać. Na pewno wciąż kocha siostrę, ale jest zbyt dumna, żeby jej wybaczyć. Po prostu czuje się od niej gorsza i nie może zrozumieć, że Lily nie miała na to wszystko wpływu.
UsuńA James to James, ciężko mu trzymać język za zębami;p
Motyw z lustrem pojawił się, bo jakoś nie mogłam uwierzyć, że do siódmej klasy Lily szczerze nienawidziła Jamesa, a potem nagle w ciągu jednej chwili wszystko się zmieniło i zakochała się w nim po uszy. Moim zdaniem, to była bardziej skomplikowana relacja i mam nadzieję, że uda mi się to pokazać w moim opowiadaniu :)
Kochana ja tak bardzo przepraszam za zwłokę, że dopiero teraz komentuję! Dziś nadrabiam zaległości no i proszę! James Potter na ślubie Petunii ♥ To było takie genialne, choć krótkie! Ja tu się ledwo wciągnęłam, zaczynam szczerzyć zęby do komputera, a tu koniec! Mam nadzieję, że rozdział 8 będzie szybciej niż ten. Trzymam kciuki za Ciebie, kochana!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anaisse.
boska-interwencja.blogspot.com
To i tak jeden z dłuższych rozdziałów, ale skoro mówisz, że za krótko, to następnym razem postaram się napisać jeszcze dłuższy:)
UsuńChciałabym teraz dodawać rozdziały regularnie, mniej więcej co 3 tygodnie, mam nadzieję, że mi się to uda :)
Wiem, że jeden z najdłuższych - zauważyłam ^^ ale wiesz, że jeśli się w coś wciągnie to wiecznie czytelnikowi mało :D Gorąco trzymam kciuki żebyś wytrwała przy tym postanowieniu trzech tygodni.
UsuńGorąco pozdrawiam,
Anaisse.
Dzięki za zgłoszenie się do oceny :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz mogła się jej spodziewać w przedostatnim tygodniu maja - wiem, że to trochę czekania, ale jesteś trzecia w mojej kolejce, poza tym muszę zostawić miejsce dla innych oceniających.
Do zobaczenia(przy okazji proszę o nie zmienianie szablonu) ^^
W takim razie cierpliwie czekam na ocenę (już się boję;p)
UsuńA szablonu póki co nie mam zamiaru zmieniać :)
Jej, ja niedobra nie skomentowałam, mimo, że przeczytałam wcześniej! Ale nia miałam czasu, bo ostatnio mam go mało. Rozdział jest piękny, cudny i... nie wiem jakie słowa by w pelni okazały jego cudowność!!! Świetnie piszesz, świetnie, potrafisz pokazać ich relacje (Lily i Jamesa). Bardzo mi się to podoba :D Zresztą przy czytaniu szczerzyłam się do ekranu jak nienormalna ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię cieplutko i mnóóóstwa weny na kolejne rozdziały życzę!
P.S. U mnie jest rozdział 5 :) Zapraszam
http://huncwockie-tajemnice.blogspot.com/2013/05/rozdzia-5-szlaban-i.html
Ojej, dziękuję :)
UsuńMuszę przyznać, że bardzo fajnie mi się pisało ten rozdział. Już nie mogę się doczekać, żeby w końcu połączyć Lily i Jamesa i pisać o nich jako o parze ^^
Jakie to szczęście, że znalazłam Twojego bloga! Piszesz znakomicie! Wszystkie rozdziały przeczytałam w ekspresowym tempie i już nie mogę doczekać się następnych. Życzę bardzo, bardzo dużo weny! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lily
No nie, jak mogłaś! Taki koniec... Trudno napisać lepszy, mimo wszystko. Piszesz świetnie, masz oryginalny pomysł, bo nie widziałam nigdy bloga, który opisywałby najpierw pierwsze lata w jednej notce, a później, ot tak... Świetnie ci to wyszło, no i ta końcówka :3 Poza tym James bez koszulki, w tamtym rozdziale... Uch! ♥
OdpowiedzUsuńW każdym razie życzę Ci ogromnej ilości weny i czasu, żeby Twój komputer działał bez przeszkód (... :D), no i żebyś nadal pisała tak wspaniale jak dotychczas. Powodzenia :)
Dziękuję :)
UsuńWiele razy zabierałam się za napisanie tego opowiadania, ale zawsze denerwowało mnie, że nie mogę przebrnąć przez te "młodzieńcze lata" i w końcu zacząć pisać o siódmym roku. Z drugiej strony nie chciałam zupełnie omijać tych czasów, stąd pomysł umieszczenia ich w pojedynczych rozdziałach :) Nie wiedziałam, jak taka forma się przyjmie, więc cieszę się, że Ci się podoba :)
Świetne... Ale szkoda trochę James'a;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość;)
mogłabyś informować mnie tutaj:
http://topin-zawszespoko.blogspot.com/
?
Z góry dziękuje... Mozesz też na GG:
44737161
Dziękuję :) GG nie mam, ale na blogu mogę poinformować :)
Usuń