- Czy ktoś widział Severusa? – zapytała po raz setny tego
dnia Lily. Severus Snape był jej najlepszym przyjacielem, jeszcze z czasów
dzieciństwa. To właśnie on uświadomił ją, że jest czarownicą i opowiadał o świecie
magii. Potrafili razem znikać na długie godziny i rozmawiać. Początkowo Lily słuchała
jego opowieści o świecie czarodziejów: o Ministerstwie Magii, Azkabanie,
dementorach, Hogwarcie. Później chłopak zaczął jej się zwierzać ze swoich
problemów rodzinnych. Zrozumiała, że nie miał on łatwego życia i lubił się z
nią spotykać, żeby choć na chwilę wyrwać się z domu.
Tego dnia, Lily była umówiona z Severusem w bibliotece na
wspólną naukę, jednak on się nie zjawił. Dziewczyna była z tego
powodu bardzo zaniepokojona, gdyż zawsze dotrzymywał słowa i zjawiał się w umówionym
miejscu. Czekała na niego przez pół godziny, po czym zaczęła się o niego
martwić i postanowiła go poszukać.
W pewnym momencie zauważyła grupkę Huncwotów bawiących się
na szkolnych błoniach.
- Cześć, widzieliście może Severusa? – zapytała i ich.
- Masz na myśli tego Ślizgona z tłustymi włosami, którego
wysłaliśmy do Zakazanego Lasu? – zapytał Syriusz nie przerywając wymachiwania
kijem. Lily zesztywniała. W głowie zaczęło jej buzować.
- Zrobiliście CO? – wykrzyknęła wreszcie wściekła.
- Luzik, Lily, Hagrid zna Las jak własną kieszeń, nic złego
mu się nie stanie… Niestety – powiedział James, nawet na nią nie patrząc.
- Lily ma rację, tym razem trochę przesadziliście –
powiedział stojący na uboczu Remus.
- Trochę?! Której części słowa ‘zakazany’ nie rozumiecie? To
niebezpieczne miejsce! – krzyczała coraz bardziej zdenerwowana Lily. Chłopcy w
końcu przerwali zabawę i spojrzeli na dziewczynę. Nastała cisza, podczas której
rudowłosa piorunowała wszystkich wzrokiem.
- Wiesz, że jak się denerwujesz, to twoja twarz ma taki sam
kolor jak włosy? – odezwał się w końcu James. Ręka dziewczyny automatycznie
wystrzeliła w stronę jego policzka. Syriusz niepewnie cofnął się o dwa kroki.
- Twoja teraz też! Jeżeli już nikt więcej nie chce oberwać, to powiedzcie, co dokładnie
zrobiliście Severusowi – wysyczała groźnie mrużąc oczy.
- Auu… Powinnaś zapisać się na jakiś kurs panowania nad
emocjami – mruknął James rozmasowując piekący policzek.
- Nie zmieniaj tematu Potter.
- Och, po prostu powiedzieliśmy dość głośno, że na skraju lasu
zakwitł miłokrzew, a jak wiadomo, jego kwiaty sprawiają,
że osoba, która je dostanie, przez cały dzień myśli o osobie, która je jej podarowała, oczywiście w samych superlatywach.
My tego nie potrzebujemy, bo i tak dziewczyny za nami szaleją, ale najwyraźniej
Smarkerus chce kogoś poderwać – powiedział Potter z krzywym
uśmieszkiem. Jego koledzy się cicho zaśmiali.
- I co dalej? – warknęła Lily.
- To wszystko. Poszliśmy sobie, a on wszedł do Zakazanego
Lasu. Nie nasza wina, że jest taki głupi. Jak się zacznie ściemniać, to powiemy
Hagridowi, że widzieliśmy jak jakiś Ślizgon łamie zakaz i włazi do lasu.
- Jesteście chyba najbardziej lekkomyślnymi osobami na całym
świcie! Nie bez powodu ten las nazywa się Zakazanym! Może gdybyście uważali na
lekcjach, to wiedzielibyście, jakie niebezpieczeństwa w nim czyhają! A teraz pójdziecie
ze mną do Hagrida i powiecie mu co się stało! – wykrzyczała wściekła Lily, uderzając
każdego z Huncwotów palcem w klatkę piersiową.
- Kurs panowania nad emocjami – mruknął pod nosem James.
Syriusz się cicho zaśmiał, a Lily udawała, że nic nie słyszała.
Ruszyli razem w stronę chatki gajowego. Lily szła na końcu,
raz po raz dźgając chłopaków różdżką w plecy, żeby przyspieszyli i nie myśleli
o ucieczce. Hagrid akurat zajmował się jakimiś roślinami w ogrodzie, ale kiedy
zobaczył piątkę idących w jego stroną Gryfonów, przerwał pracę i wyszedł im naprzeciw.
- Oo, widzę, że mam gości! Zapraszam do środka, dopiero co
upichciłem ciasto, zaraz wam zaparzę herbatki – powiedział uradowany, gestem
zapraszając przybyszów do środka. Huncwoci śmiałym krokiem ruszyli przed
siebie, jednak drzwi zamknęły się tuż przed ich nosami. Kiedy obrócili się zaskoczeni,
ujrzeli Lily z różdżką w ręku.
- Żadnych herbatek! Pochwalcie się Hagridowi co zrobiliście!
– wysyczała.
-Ale my nic nie zrobiliśmy. Po prostu sobie rozmawialiśmy. A
potem zobaczyliśmy tego przebrzydłego Ślizgona wchodzącego do Zakazanego Lasu –
powiedział Syriusz wzruszając ramionami.
- O cholibka, jakiś chłopiec jest sam w Zakazanym Lesie?! Co
za głupek się tam sam zapuścił! Trzeba jak najszybciej zawiadomić Dumbledore’a
i zacząć poszukiwania! – zdenerwował się Hagrid.
- Nie poszedł tam sam z siebie! Ci lekkomyślni imbecyle go
podpuścili! – wtrąciła Lily.
- Przecież nie wepchnęliśmy go tam siłą! – zaczął tłumaczyć
się Potter. – Wtedy za szybko i za łatwo odnalazłby drogę powrotną – dodał półgłosem,
a Syriusz i Peter zaczęli się chichotać. Jedynie Remus zdawał się zachowywać
powagę.
- Trzeba go znaleźć, zanim nadejdzie noc. Wtedy dopiero
zrobi się niebezpiecznie – powiedział ze strachem w oczach. Huncwoci spojrzeli
po sobie.
- Co robić… Lećcie do Dumbledore’a i powiedzcie mu
co się stało, a ja z Kłem od razu wyruszamy na poszukiwania. - powiedział gajowy pospiesznie idąc w stronę lasu.
- Hagridzie, możemy iść z tobą! W końcu nie raz już byliśmy
w tym lesie – krzyknął za nim James.
- Jak to nie raz byliście w lesie?! Z resztą szkoda teraz
czasu, porozmawiamy o tym później. Zawiadomcie Dumbledore’a! – wykrzyknął, po czym
zniknął w gąszczu drzew.
Peter od razu pobiegł do dyrektora, a reszta Huncwotów
zaczęła się ze sobą szeptem namawiać. Zdenerwowanie Remusa wyraźnie udzieliło
się pozostałej dwójce.
- W takim razie wracajmy do Pokoju Wspólnego – powiedział nagle,
zbyt głośno i zbyt teatralnie James.
Lily przeczuwała, że coś kombinują, ale nie była w nastroju
się z nimi kłócić. Usiadła pod jednym z drzew i wybuchła płaczem. Severus był
jej przyjacielem i bardzo nie chciała, żeby stało mu się coś złego. Poza tym,
była wściekła na Huncwotów. Czemu oni są tacy lekkomyślni? W ogóle nie zdają
sobie sprawy z tego, że ich głupie żarty mogą się przerodzić w coś bardzo
niebezpiecznego... Myśl o tym, że jej
dwunastoletni przyjaciel jest teraz sam w lesie, do którego nie bez powodu
zakazano wstępu, napawała ją grozą… I Remus z takim przekonaniem opowiadał, o
czyhających w nim po zmroku niebezpieczeństwach… Dodatkowo czuła się winna, bo
gdzieś w głębi czuła, że to dla niej miał być ten kwiat, po który poszedł do
lasu…
Dziewczyna dość długo przesiedziała pod drzewem, aż w pewnym
momencie ujrzała Hagrida prowadzącego przed sobą czarnowłosego chłopca.
- Och, Severus, tak
się o ciebie martwiłam! – wyłkała podbiegając do nich i rzucając się
przyjacielowi na szyję.
- Miał chłopaczyna szczęście, bo nie zawędrował zbyt daleko.
Cholibka, następnym razem pomyśl kilka razy, zanim się zapuścisz do Zakazanego Lasu. Ale dłuższe kazanie
pewnie wygłosi ci Dumbledore – powiedział Hagrid klepiąc Ślizgona po głowie.
Lily wzięła go pod
ramię i ruszyli razem w stronę zamku.
- Nie musisz mnie tak podtrzymywać, dam sobie radę –
powiedział chłopak uśmiechając się.
- Wiem, po prostu tak się cieszę, że nic ci nie jest! Bardzo
się o ciebie martwiłam…
- Naprawdę? Całkiem miło to słyszeć. Wiesz, ja wszedłem do
tego lasu, bo chciałem zerwać dla ciebie taki wyjątkowy kwiat… – wymamrotał
chłopak patrząc w podłogę.
- Wszystko wiem – powiedziała Lily całując go w policzek.
Severus zaczerwienił się po same uszy.
Z Huncwotami postanowiła się rozprawić później.
____________________________________
Tym razem trochę dłużej. Nie do końca jestem zadowolona z tej notki, no ale trudno.
Chciałam na początek pokazać, czemu Lily tak bardzo nie lubiła Jamesa. Od teraz będzie już ciekawiej, obiecuję :)
Bardzo mnie uszczęśliwiłaś tą notką! Boże, SNAPE <3 Ja go uwielbiam ;D Tutaj jest taki inny, młody, słodki i naiwny ;) Z czasów Harrego już taki nie był ;) Nie mogę się doczekać następnej notki i kolejnych starć Lily ze Snapem! Czekam :*:*:*
OdpowiedzUsuńDziękuję, że odwiedzasz mojego bloga :) Hehe, znowu dodałam notkę, ale nie jest sensacyjna :)
pozdrawiam :)
Pięknie piszesz. Od razu widać, że Lily nienawidzi Jamesa. Hehe Po prostu nie mogę się doczekać kolejnej notki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Super notka! Mam nadzieje że następna pojawi się już niebawem!
OdpowiedzUsuńOch... idealnie wykreowałaś Hagrida. Jest taki jakiego lubię. Wspaniale piszesz :) A ja nie przedłużając zabieram się za dalsze czytanie.
OdpowiedzUsuń